Nostalgiczna Toskania – kraina błogich snów i raj dla pejzażystów

 

Kto choć raz był w Toskanii, na zawsze pozostanie pod jej urokiem. Pamięć układa się tu w warstwy,  jak snujące się pod widnokrąg woale pól na pagórkach. W miejscach takich jak stare zamki, pamięć mieszka w kamieniach i sadach, w zimnych murach prastarych winnic i w zwilgotniałych grobowcach. To od Etrusków zaczęła się historia miejsca, które wybrano dla pierwszej edycji Accademii d’arte. Tenuta di Casaglia skrywa wiele historycznych skarbów. Odkryto tu grobowce datowane na V-VI wiek p.n.e.  Natomiast zewnętrzna elewacja głównych budynków wciąż szczyci się wspaniale zachowaną, najstarszą częścią, powstałą około roku tysiąc setnego. Posiadłość choć nękana przez liczne epidemie i konflikty polityczne, przetrwała przechodząc z rąk do rąk, aż w roku tysiąc siedemsetnym stała się własnością rodziny Espinassi Moratti. Zamieniona w żyzny teren rolny, na którym uprawiano drzewa oliwne i winorośle, rozbudowywana, modernizowana i zadbana Casaglia zmieniała swoje oblicze. A gdy jej dziedziczką została Baronessa Maria Giovanna Weihrauch di Pauli von Treuheim – stała się niezwykłym ośrodkiem agroturystycznym, w którym pielęgnuje się zarówno autentyczną aurę miejsca, jak i pamięć przodków.
Kto choć raz był w Toskanii, na zawsze pozostanie pod jej urokiem. Pamięć układa się tu w warstwy,  jak snujące się pod widnokrąg woale pól na pagórkach. W miejscach takich jak stare zamki, pamięć mieszka w kamieniach i sadach, w zimnych murach prastarych winnic i w zwilgotniałych grobowcach. To od Etrusków zaczęła się historia miejsca, które wybrano dla pierwszej edycji Accademii d’arte. Tenuta di Casaglia skrywa wiele historycznych skarbów. Odkryto tu grobowce datowane na V-VI wiek p.n.e.  Natomiast zewnętrzna elewacja głównych budynków wciąż szczyci się wspaniale zachowaną, najstarszą częścią, powstałą około roku tysiąc setnego. Posiadłość choć nękana przez liczne epidemie i konflikty polityczne, przetrwała przechodząc z rąk do rąk, aż w roku tysiąc siedemsetnym stała się własnością rodziny Espinassi Moratti. Zamieniona w żyzny teren rolny, na którym uprawiano drzewa oliwne i winorośle, rozbudowywana, modernizowana i zadbana Casaglia zmieniała swoje oblicze. A gdy jej dziedziczką została Baronessa Maria Giovanna Weihrauch di Pauli von Treuheim – stała się niezwykłym ośrodkiem agroturystycznym, w którym pielęgnuje się zarówno autentyczną aurę miejsca, jak i pamięć przodków.

Casaglie wybrano starannie jakie miejsce szczególne. Siedziba rodowa, położona na wysokim wzniesieniu, w samym sercu Toskanii, w pobliżu morza i najważniejszych toskańskich miast, przez prawie dwa tygodnie, gościła grupę polskich artystów, stając się domem dla sympozjum sztuki.  Pomysłodawcami wydarzenia byli Maestro Andrzej Borowski oraz Rafał Knop. Program miał jasne założenia :  “Tym razem nie będziemy  malować. Wyjazd nie ma charakteru typowego pleneru z wystawą prac na koniec pobytu. Spotkanie służy pogłębieniu wiedzy na temat sztuki, filozofii i historii regionu. Będziemy “notować” cechy pejzażu i architektury. Przyjrzymy się tradycjom. Pomogą nam w tym filmy, archiwalne nagrania radiowe i prelekcje. Niewielką tylko część skomplikowanej tkanki średniowiecza, renesansu i baroku Toskanii, postaramy się delikatnie przedyskutować,  wieczorem przy winie. Interesuje nas powstanie Akademii Neoplatońskiej, Akademii Rysunku Vasariego i jej spektakularny rozwój.”

Po tak precyzyjnie określonej formule, nie pozostało nam nic innego jak z entuzjazmem przyjąć zaproszenie do udziału w wydarzeniu. Przyjechaliśmy zatem do Casagli, najpierw odwiedzając bliską sercu Lukkę.

Na miejsce sympozjum dotarliśmy spóźnieni. Słońce zdążyło schować się za widnokrąg, przemierzaliśmy więc krętą, leśną drogę w zupełnych ciemnościach. Na zamku czekał już zastawiony stół, wciąż jeszcze ciepła pizza i smakowite Vino Rosso. Grupa była natomiast nieco rozproszona. Nie wszystkich uczestników znaliśmy osobiście, co miało się za chwilę zmienić. Przy stole zasiedli – Halina Nowicka i Tomasz Klimczyk, Andrzej Borowski i Kaja Solecka, Rafał Knop oraz Dariusz Hrybik. Wkrótce też dołączył Stanisław Chomiczewski. Rankiem mieliśmy poznać pozostałych uczestników – Meastro Leszka Żegalskiego, Monikę Krzakiewicz i Basię Frankiewicz. Mieliśmy również poznać osobiście dostojną posiadłość i jej najbliższe okolice. Tymczasem wieczór minął zbyt szybko, tak szybko jak mija czas, gdy wspomina się tylko same miłe rzeczy.
Toskania to raj dla pejzażystów. Pełno tu subtelności fioletów i bladych zieleni. Są też tęsknoty schowane w półmroku. Przestrzeń jaką się tu „zastaje” jest filtrowana przez wrażliwość, poddana uogólnieniu i zweryfikowana przez czas. Ten dystans ma aspekt intelektualny. Wrażenie w znacznym stopniu zależy od tego, co już się wcześniej widziało i zapamiętało. Jest też pochodną pewnych wrodzonych preferencji oraz spersonalizowanego wyczucia na przejawy piękna. Nie oglądamy przecież tylko pól, pagórków i cyprysów. Patrzymy na historię, na całe wieki zdarzeń, na światło, które dało impuls eksperymentom, na pejzaż pełen drogowskazów. Widzimy krajobraz we wszystkich odcieniach. Patrząc, próbujmy zebrać jego esencję. Tak czynił przecież  malarz i poeta Tadeusz Piotr Potworowski  – zachwycić się znaczy „połknąć, pochłonąć tę przestrzeń pomiędzy drzewami, zieleń i stojące niebo niewiadomego koloru. Wszystko uważnie, ostrożnie zebrać, dzień po dniu, ażeby spróbować nagle, jednym tchem zamienić na magiczny znak-słowo, jakby krótki krzyk wieczorem, przed nocą, ptaka głosem”

Fragment tekstu autorstwa Zyty Misztal v. Blechinger
Pełny tekst dostępny w relacji na stronie:
https://misztal-v-blechinger.com/sympozjum-w-toskanii-czyli-malarska-nostalgia-i-wino/